Historia, którą Wam dziś przedstawimy to najlepszy dowód na to, że choć doskonale znamy się na brwiach, to i one potrafią nas czasem…zaskoczyć! Tak, tak, dobrze czytacie. Skóra pod brwiami to „żywy” organizm, a jeśli do tego dojdą bardzo indywidualne czynniki, takie jak np. sprawy hormonalne – sytuacja może wymknąć się spod kontroli (w takich właśnie chwilach dobrze być w rękach specjalistów, którzy potrafią szybko zareagować). Ale przejdźmy do rzeczy!
Jakiś czas temu, w piękny letni dzień odwiedziła nas dziennikarka Ola, której przy okazji przedłużania rzęs, wykonałyśmy także zabieg stylizacji brwi. Jak sama mówi:
„Moje brwi są „krejzi” – nieprzewidywalne, kapryśne, dzikie. Naprawdę twarde zawodniczki. Rosną jak oszalałe – nieskracane niebezpiecznie dryfują w kierunku krzaczastych brwi towarzysza Breżniewa. Niektóre są ukorzenione lepiej niż dąb Bartek”.
Po tym mocnym wstępie, wiedziałyśmy ze łatwo nie będzie – i nie było. Był środek lata, fala upałów, mocne słońce, filtry UV na twarzy. Po 2 dniach od zabiegu, brwi (choć miały idealny kształt, co przyznała Ola) zmieniły kolor z brązowego na rudy… czyli na taki, który nie do końca zadowalał naszą klientkę. Oczywiście, gdy dowiedziałyśmy się o całej sytuacji – przeprowadziłyśmy szczegółowy wywiad z Olą, by wyciągnąć wnioski na przyszłość. Jak się pewnie domyślacie – gdy Ola przyszła do nas kolejny raz, wykonałyśmy ten sam zabieg i tym razem – wszystko poszło zgodnie z oczekiwaniami. Dlaczego Wam o tym mówimy?
- chcemy byście wiedziały, że takie sytuacje mogą się zdarzyć (choć dotyczy to zaledwie 1% klientek) i zawsze od razu na nie reagujemy – zapraszamy klientkę do naszego studia na zabieg poprawkowy
- bardzo ważne, by jeszcze przed zabiegiem opowiedzieć stylistce nieco więcej o swoich brwiach oraz o oczekiwanym efekcie.